Here (3 page)

Read Here Online

Authors: Wislawa Szymborska

 

Then that journey from point A to point B.
Departure at 12:40 local time,
and flight above the puffs of local clouds
through whichever infinitely
fleeting strip of sky.

ROZWÓD

Dla dzieci pierwszy w życiu koniec świata.
Dla kotka nowy Pan.
Dla pieska nowa Pani.
Dla mebli schody, łomot, wóz i przewóz.
Dla ścian jasne kwadraty po zdjętych obrazach.
Dla sąsiadów z parteru temat, przerwa w nudzie.
Dla samochodu lepiej gdyby były dwa.
Dla powieści, poezji—zgoda, bierz co chcesz.
Gorzej z encyklopedią i sprzętem wideo,
no i z tym poradnikiem poprawnej pisowni,
gdzie chyba są wskazówki w kwestii dwojga imion—
czy jeszcze łączyć je spójnikiem "i",
czy już rozdzielać kropką.

DIVORCE

For the kids the first ending of the world.
For the cat a new master.
For the dog a new mistress.
For the furniture stairs, thuds, my way or the highway.
For the walls bright squares where pictures once hung.
For the neighbors new subjects, a break in the boredom.
For the car better if there were two.
For the novels, the poems—fine, take what you want.
Worse with encyclopedias and VCRs,
not to mention the guide to proper usage,
which doubtless holds pointers on two names—
are they still linked with the conjunction "and"
or does a period divide them.

ZAMACHOWCY

Całymi dniami myślą
jak zabić, żeby zabić,
i ilu zabić, żeby wielu zabić.
Poza tym z apetytem zjadają swoje potrawy,
modlą się, myją nogi, karmią ptaki,
telefonują drapiąc się pod pachą,
tamują krew kiedy skaleczą się w palec,
jeśli są kobietami kupują podpaski,
szminkę do powiek, kwiatki do wazonów,
wszyscy trochę żartują, kiedy są w humorze,
popijają z lodówek soki cytrusowe,
wieczorem patrzą na księżyc i gwiazdy,
zakładają na uszy słuchawki z cichą muzyką
i zasypiają smacznie do białego rana
—chyba że to, co myślą, mają zrobić w nocy.

ASSASSINS

They think for days on end,
how to kill so as to kill,
and how many killed will be many.
Apart from this they eat their meals with gusto,
pray, wash their feet, feed the birds,
make phone calls while scratching their armpits,
stanch blood when they cut a finger,
if they're women they buy sanitary napkins,
eye shadow, flowers for vases,
they make jokes on their good days,
drink citrus juice from the fridge,
watch the moon and stars at night,
place headphones with soft music on their ears
and sleep sweetly till the crack of dawn
—unless what they're thinking needs doing at night.

PRZYKŁAD

Wichura
zdarła nocą wszystkie liście z drzewa
oprócz listka jednego,
pozostawionego,
żeby się kiwał solo na gołej gałęzi.

 

Na tym przykładzie
Przemoc demonstruje,
że owszem—
pożartować sobie czasem lubi.

EXAMPLE

A gale
stripped all the leaves from the trees last night
except for one leaf
left
to sway solo on a naked branch.

 

With this example
Violence demonstrates
that yes of course—
it likes its little joke from time to time.

IDENTYFIKACJA

Dobrze, ż e p rzyszłaś—mówi.
Słyszałaś, że we czwartek rozbił się samolot?
No więc właśnie w tej sprawie
przyjechali po mnie.
Podobno był na liście pasażerów.
No i co z tego, może się rozmyślił.
Dali mi jakiś proszek, żebym nie upadła.
Potem mi pokazali kogoś, nie wiem kogo.
Cały czarny, spalony oprócz jednej ręki.
Strzępek koszuli, zegarek, obrączka.
Wpadłam w gniew, bo to na pewno nie on.
Nie zrobiłby mi tego, żeby tak wyglądać.
A takich koszul pełno jest po sklepach.
A ten zegarek to zwykły zegarek.
A te nasze imiona na jego obrączce
to są imiona bardzo pospolite.
Dobrze, że przyszłaś. Usiądź tu koło mnie.
On rzeczywiście miał wrócić we czwartek.
Ale ile tych czwartków mamy jeszcze w roku.
Zaraz nastawię czajnik na herbatę.
Umyję głowę, a potem, co potem,
spróbuję zbudzić się z tego wszystkiego.
Dobrze, że przyszłaś, bo tam było zimno,
a on tylko w tym takim gumowym śpiworze,
on, to znaczy ten tamten nieszczęśliwy człowiek.
Zaraz nastawię czwartek, umyję herbatę,
bo te nasze imiona przecież pospolite—

IDENTIFICATION

It's good you came—she says.
You heard a plane crashed on Thursday?
Well, so they came to see me
about it.
The story is he was on the passenger list.
So what, he might have changed his mind.
They gave me some pills so I wouldn't fall apart.
Then they showed me I don't know who.
All black, burned except one hand.
A scrap of shirt, a watch, a wedding ring.
I got furious, that can't be him.
He wouldn't do that to me, look like that.
The stores are bursting with those shirts.
The watch is just a regular old watch.
And our names on that ring,
they're only the most ordinary names.
It's good you came. Sit here beside me.
He really was supposed to get back Thursday.
But we've got so many Thursdays left this year.
I'll put the kettle on for tea.
I'll wash my hair, then what,
try to wake up from all this.
It's good you came, since it was cold there,
and him just in some rubber sleeping bag,
him, I mean, you know, that unlucky man.
I'll put the Thursday on, wash the tea,
since our names are completely ordinary—

NIECZYTANIE

Do dzieła Prousta
nie dodają w księgarni pilota,
nie można się przełączyć
na mecz piłki nożnej
albo na kwiz, gdzie do wygrania volvo.

 

Żyjemy dłużej,
ale mniej dokładnie
i krótszymi zdaniami.

 

Podróżujemy szybciej, częściej, dalej
choć zamiast wspomnień przywozimy slajdy.
Tu ja z jakimś facetem.
Tam chyba mój eks.
Tu wszyscy na golasa,
więc gdzieś pewnie na plaży.

 

Siedem t omów—litości.
Nie dałoby się tego streścić, skrócić,
albo najlepiej pokazać w obrazkach.
Szedł kiedyś serial pt. Lalka,
ale bratowa mówi, że kogoś innego na P.

 

Zresztą, nawiasem mówiąc, kto to taki.
Podobno pisał w łóżku całymi latami.
Kartka za kartką,
z ograniczoną prędkością.
A my na piątym biegu
i—odpukać—zdrowi.

NONREADING

Bookstores don't provide
a remote control for Proust,
you can't switch
to a soccer match,
or a quiz show, win a Cadillac.

 

We live longer
but less precisely
and in shorter sentences.

 

We travel faster, farther, more often,
but bring back slides instead of memories.
Here I am with some guy.
There I guess that's my ex.
Here everyone's naked
so this must be a beach.

 

Seven volumes—mercy.
Couldn't it be cut or summarized,
or better yet put into pictures.
There was that series called "The Doll,"
but my sister-in-law says that's some other P.
*

 

And by the way, who was he anyway.
They say he wrote in bed for years on end.
Page after page
at a snail's pace.
But we're still going in fifth gear
and, knock on wood, never better.

PORTRET Z PAMIĘCI

Wszystko na pozór się zgadza.
Kształt głowy, rysy twarzy, wzrost, sylwetka.
Jednak nie jest podobny.
Może nie w takiej pozie?
W innym kolorycie?
Może bardziej z profilu,
jakby się za czymś oglądał?
Gdyby coś trzymał w rękach?
Książkę własną? Cudzą?
Mapę? Lornetkę? Kołowrotek wędki?
I niechby co innego miał na sobie?
Wrześniowy mundur? Obozowy pasiak?
Wiatrówkę z tamtej szafy?
Albo—jak w drodze do drugiego brzegu—
po kostki, po kolana, po pas, po szyję
już zanurzony? Nagi?
I gdyby domalować mu tu jakieś tło?
Na przykład łąkę jeszcze nie skoszoną?
Szuwary? Brzozy? Piękne chmurne niebo?
Może brakuje kogoś obok niego?
Z kim spierał się? Żartował?
Grał w karty? Popijał?
Ktoś z rodziny? Przyjaciół?
Kilka kobiet? Jedna?
Może stojący w oknie?
Wychodzący z bramy?
Z psem przybłędą u nogi?
W solidarnym tłumie?
Nie, nie, to na nic.
Powinien być sam,
jak niektórym przystało.

PORTRAIT FROM MEMORY

Everything seems to agree.
The head's shape, the features, the silhouette, the height.
But there's no resemblance.
Maybe not in that position?
A different color scheme?
Maybe more in profile,
as if looking at something?
What about something in his hands?
His own book? Someone else's?
A map? Binoculars? A fishing reel?
And should he be wearing something different?
A soldier's uniform in '39? Camp stripes?
A windbreaker from that closet?
Or—as if passing to the other shore—
up to his ankles, his knees, his waist, his neck,
deluged? Naked?
And maybe a backdrop should be added?
For example, a meadow still uncut?
Rushes? Birches? A lovely cloudy sky?
Maybe someone should be next to him?
Arguing with him? Joking?
Drinking? Playing cards?
A relative? A chum?
Several women? One?
Maybe standing in a window?
Going out the door?
With a stray dog at his feet?
In a friendly crowd?
No, no, all wrong.
He should be alone,
that suits some best.
And not so familiar, so close up?
Farther? Even farther?
In the furthermost depths of the image?

 

I chyba nie tak poufale, z bliska?
Dalej? I jeszcze dalej?
W najzupełniejszej już głębi obrazu?
Skąd, gdyby nawet wołał,
nie doszedłby głos?
A co na pierwszym planie?
Ach, cokolwiek.
I tylko pod warunkiem, że będzie to ptak
przelatujący właśnie.

 

His voice couldn't carry
even if he called?
And what in the foreground?
Oh, anything.
As long as it's a bird
just flying by.

SNY

Wbrew wiedzy i naukom geologów,
kpiąc sobie z ich magnesów, wykresów i map—
sen w ułamku sekundy
piętrzy przed nami góry tak bardzo kamienne,
jakby stały na jawie.

 

A skoro góry, to i doliny, równiny
z pełną infrastrukturą.
Bez inżynierów, majstrów, robotników,
bez koparek, spycharek, dostawy budulca—
gwałtowne autostrady, nagłe mosty,
natychmiastowe miasta zaludnione gęsto.

 

Bez reżyserów z tubą i operatorów—
tłumy dobrze wiedzące, kiedy nas przerazić
i w jakiej chwili zniknąć.

 

Bez biegłych w swoim fachu architektów,
bez cieśli, bez murarzy, betoniarzy—
na ścieżce raptem domek jak zabawka,
a w nim ogromne sale z echem naszych kroków
i ściany wykonane z twardego powietrza.

 

Nie tylko rozmach ale i dokładność—
poszczególny zegarek, całkowita mucha,
na stole obrus haftowany w kwiaty,
nadgryzione jabłuszko ze śladami zębów.

 

A my—czego nie mogą cyrkowi sztukmistrze,
magowie, cudotwórcy i hipnotyzerzy—
nieupierzeni potrafimy fruwać,
w czarnych tunelach świecimy sobie oczami,

DREAMS

Despite the geologists' knowledge and craft,
mocking magnets, graphs and maps—
in a split second the dream
piles before us mountains as stony
as real life.

 

And if mountains, then valleys, plains
with perfect infrastructures.
Without engineers, contractors, workers,
bulldozers, diggers, or supplies—
raging highways, instant bridges,
thickly populated pop-up cities.

 

Without directors, megaphones, and cameramen—
crowds knowing exactly when to frighten us
and when to vanish.

 

Without architects deft in their craft,
without carpenters, bricklayers, concrete pourers—
on the path a sudden house just like a toy,
and in it vast halls that echo with our steps
and walls constructed out of solid air.

 

Not only the scale, it's also the precision—
a specific watch, an entire fly,
on the table a cloth with cross-stitched flowers,
a bitten apple with teeth marks.

 

And we—unlike circus acrobats,
conjurers, wizards, and hypnotists—
can fly unfledged,
we light dark tunnels with our eyes,

 

rozmawiamy ze swadą w nieznanym języku
i to nie z byle kim, bo z umarłymi.

 

A na dodatek, wbrew własnej wolności,
wyborom serca i upodobaniom,
zatracamy się
w miłosnym pożądaniu do—
zanim zadzwoni budzik.

 

Co na to wszystko autorzy senników,
badacze onirycznych symboli i wróżb,
lekarze z kozetkami do psychoanaliz—
jeśli coś im się zgadza,
to tylko przypadkiem
i z tej tylko przyczyny,
że w naszych śnieniach,
w ich cieniach i lśnieniach,
w ich zatrzęsieniach, niedoprzewidzeniach,
w ich odniechceniach i rozprzestrzenieniach
czasem nawet uchwytny sens
trafić się może.

 

we wax eloquent in unknown tongues,
talking not with just anyone, but with the dead.

 

And as a bonus, despite our own freedom,
the choices of our heart, our tastes,
we're swept away
by amorous yearnings for—
and the alarm clock rings.

Other books

Omon Ra by Victor Pelevin
The Discordant Note by Claudio Ruggeri
The Inheritance by Zelda Reed
A Wanted Man by Paul Finch
Devious Minds by KF Germaine
In Bitter Chill by Sarah Ward
Bride of Pendorric by Victoria Holt
Virgin Widow by Anne O'Brien